Izabela Kita
- TechnikaMalarstwo akrylowe
- Wymiary150 × 140 cm
- Cena9000,00 zł
Dyplom w pracowni malarstwa prof. Leona Macieja 2002.
Malarz, grafik, fotograf, pedagog.
Absolwentka Instytutu Wychowania Artystycznego WSP w Częstochowie.
Sztuka zamienia moją codzienność w święto. Wszechogarnia mnie. Jest w przedmiotach, które mnie otaczają, w dźwiękach, które wypełniają przestrzeń, w obrazach… tych utrwalonych, jak i tych ulotnych. Pojawia się w każdym aspekcie życia, jeśli chaos zamienimy w porządek, a tumult myśli, zdarzeń, dźwięków w harmonię. Wystarczy tylko uważnie przyglądać się światu i zakochać się w swojej codzienności. To sposób na szczęście.
Malowanie jest moją metodą na uporządkowanie tego wszystkiego, co dzieje się wokół mnie i we mnie na co dzień. To sposób na odnajdywanie i nazywanie nastrojów, szukanie i docieranie gdzieś do głębi umysłu, wyobraźni, ale też niezgoda na zły świat, na narzucanie tempa i stylu życia.
Nie dbam o szukanie nowego za wszelką cenę. Nie chcę bulwersować, burzyć kanonów, podążać za modą, ani być artystą.
Wizerunek świata jest pretekstem do malowania, lecz nie interesuje mnie szczegół, a zjawisko. To najczęściej przestrzeń mi najbliższa i najbardziej zagrożona przez współczesność: czysta natura, stara architektura, śpiew ptaka i chwila spędzona z kimś bliskim. Chwila szczęścia.
Malując staram się nie naśladować natury, ale czerpać z niej bodźce. Bardzo uważnie się jej przyglądam, zamykam oczy i pytam siebie: Co czuję? Tak jest z momentami szczęścia. Chcę zatrzymać tę chwilę, lecz czasami pamiętam tylko zapach, smak, albo ciepły powiew wiatru i strzęp muzyki.
Moje obrazy to wszystkie te momenty, które chcę pamiętać i którymi chcę się dzielić.
Pracuję cyklami. Jest cykl Koncertów (wielkoformatowe płótna, na których przysiadły całe stada ptaków), cykl portretów Czary Mary, poświęcony mojej córeczce Marysi, jest seria Miasteczek, która zaczęła się w czasie studiów i trwa do dziś. Bardzo lubię do niej wracać. Wciąż mam wiele do powiedzenia na ten temat, więc choć tytuł jest niezmienny, w obrazach wciąż pojawia się coś nowego. Ostatnio przybrały szatę bardzo jurajską, bo przez moje okno obserwuję co dzień mur z białego wapienia, a spacerując po okolicy zbieram prastare muszelki. To zagadnienie coraz bardziej mnie fascynuje. Poświęcam mu osobny rozdział, zatytułowany Kamień na kamieniu…